Jeśli chcesz coś zrozumieć, przemyśleć, to spróbuj to wytłumaczyć dziecku. Dlatego tak bardzo lubię rozmawiać z dziećmi. One mnie zmuszają do intelektualnej gimnastyki znacznie bardziej niż ich rodzice. A ja lubię gimnastykę. Każdą. Zresztą uważam, że każdy lubi, tylko niektórzy jeszcze nie mieli okazji spróbować.
Jedna z największych firm telekomunikacyjnych świata projektuje sieć komórkową na Księżycu. Chodzi o to, by astronauci, którzy będą na Srebrnym Globie mieszkali, mogli się ze sobą komunikować.
Wielu z nas rośnie w poczuciu, że świat jest przewidywalny, że człowiek wszystko może przewidzieć, a nauka wszystko naprawić. To jest nieprawda. Ale to nie znaczy, że należy porzucić naukę.
Jednym z najczęściej pojawiających się pytań, w kontekście panującej pandemii, jest to, kiedy ona ustąpi. Pytanie jest proste, ale nie da się na nie udzielić precyzyjnej odpowiedzi.
A gdyby tak policzyć, ile jest warte czyste środowisko? Ile stracimy, gdy je zrujnujemy? A gdyby do ochrony przyrody podejść czysto biznesowo i policzyć, która strategia bardziej nam się opłaca?
Gdy przez media całego świata przetoczyła się informacja, że na Wenus (prawie) znaleziono życie, a na Marsie (kolejne) podziemne jeziora, niektórzy zaczęli pytać: no i co z tego? Co nas to obchodzi? Powinno, i to bardzo.
„Jedna planeta, jedno dziecko” – na razie to tylko prośba czy sugestia wyrażona uśmiechniętą buzią malucha. Ale – i właśnie o tym pisałem kilka lat temu – nie brakuje głosów, że liczba dzieci powinna być ograniczona do jednego prawnie (jak kiedyś w Chinach) albo że rodziny wielodzietne powinny być pozbawione niektórych przywilejów.
Uważam, że całkiem spora część naszych problemów wynika z braku myślenia w dłuższej perspektywie. Czy chodzi o lenistwo? Niezrozumienie? A może po prostu fizjologię?
Wierzę, że można funkcjonować, więcej – że można się rozwijać nie kosztem otaczającego nas świata, ale w zgodzie z nim. O tym, że świat wyciskamy jak cytrynę, mówił papież Franciszek. Nie jest to metafora.
Kilka miesięcy temu, gdy rejestrowaliśmy kilkadziesiąt przypadków wirusa dziennie, zamykaliśmy gospodarkę, a dzieciom kazaliśmy uczyć się w domach. Dzisiaj rejestrujemy kilkaset przypadków na dobę, gospodarka jest odmrożona, a dzieci w szkole. Jak to możliwe?